Wielkość czcionki   Mniejsza    Większa+   100%100%
Stare wersje przeglądarek Stare wersje przeglądarek

 

 

♦ ♦ ♦ Legenda o kozich głowach z Wałdowa ♦ ♦ ♦

 

 

Wszak wszystkim wiadomo, że założycielem Wałdowa był słynny rycerz śląski ze wsi Wykroty pod Świdnicą herbu o dwóch nazwach Zerwikaptur lub Koziaszyja.
Arnold był bratankiem Podbipiętów opisywanych w Ogniem i Mieczem przez Henryka Sienkiewicza. Longin Podbipięta – prawy rycerz, dokonał bohaterskich
czynów w obronie  Polski. Jego słynny miecz Zerwikaptur był postrachem dla wrogów. Pięknie odtworzył te postać Wiktor Zborowski w filmie Ogniem i Mieczem.
Poległ, odmawiając litanię, przeszyty strzałami z łuków kozackich. Królowa Anielska to były jego ostatnie słowa na ziemi. Jego słynny przodek Stowejko Podbipięta
legitymował się herbem, Zerwikaptur. Za jednym cięciem sławnego miecza padły aż trzy głowy krzyżackie pod Grunwaldem. Owi rycerze mieli na tarczy każdy po
jednej koziej głowie. Głowy były dodatkowo chronione kapturem. Odpadły razem z kapturem. Dlatego herb tej sławnej rodziny wyobraża trzy głowy jedna nad drugą.
Nasz bohater z Wałdowa poszedł inną drogą. Też służył królowi Władysławowi Jagiełło – posłował do Malborka. Po początkowych sukcesach jako rycerz w służbie
biskupa pomezańskiego zajął się rolnictwem. Założył sześć wsi na Pomorzu, które dotrwały do obecnych czasów. W ich historii Arnold zapisany jest po wsze czasy
jako dobry gospodarz, prawy Polak, gorliwy katolik. Arnold z Wałdowa nieco zmodyfikował herb rodowy, inaczej umieścił na tarczy kozie głowy. Występują
rozproszone w trójkącie. Był to symbol, jaką rolę spełnia koza w gospodarstwie. Propagował hodowlę kóz podobnie jak miasto Poznań ze swymi koziołkami, czy
podpoznańskie Koziegłowy. Koza to bardzo pozyteczne zwierzę. Ma małe wymagania – pożywi się byle czym – zeźre rosnące krzewy czy stojącą miotłę brzozową. Daje
dużo bardzo zdrowego i tłustego mleka. Od wieków produkowano w Wałdowie smacvzne sery, które rozprowadzano w okolicy na targach, jarmarkach i kramach
odpustowych. Obecnie Wałdowo ze swoimi kozimi serami może nawet wejść do Unii Europejskiej, jako ze swoją specjalnością. Na pewno ser wałdowski powinien
nazywać się Zerwikaptur. Nie tylko górale mogą poszczycić się swoimi oscypkami.

Zał. Herb Longina Podbipięty Zerwikaptur
       Herb Arnolda z Wałdowa Zerwikaptur

Fragmenty z Ogniem i Mieczem o Longinie
... Wiesz waszmość, że herb mój zwie się Zerwikaptur, co z takowej przyczyny pochodzi, że gdy jeszcze pod Grunwaldem przodek mój Stowejko Podbipięta ujrzał trzech
rycerzy w mniszych kapturach w szeregu jadących, zajechawszy ich, ściął wszystkich trzech od razu, o którym to sławnym czynie stare kroniki piszą z wielką dla przodka
mego chwałą...
Któremu też król herb nadał, a w nim trzy kozie głowy w srebrnym polu na pamiątkę owych trzech rycerzy, gdyż takie same głowy były na ich tarczach wyobrażone. Ten
herb wraz z tym tu oto mieczem przodek mój Stawejko Podbipięta przekazał potomkom swoim z zaleceniem, by starali się splendor rodu i miecza podtrzymać. ...
Ślubowałem w Trokach Najświętszej Pannie żyć w czystości i nie prędzej stanąć na ślubnym kobiercu, póki za sławnym przykładem przodka mego trzech głów tymże
samym mieczem od jednego zamachu nie zetnę. – I nie ściąłeś waćpan trzech głów? – Ot nie zdarzyło się. Szczęścia nie ma! Nie udało się zajechać, a trudno prosić
wrogów, by się ustawili równo do cięcia.
... W tej chwili rozległ się straszliwy huk kilku tysięcy muszkietów; zrobiło się widno jak w dzień. Nim światło zgasło, pan Longinus zamachnął się i ciął okropnie, aż
powietrze zawyło pod ostrzem. Trzy ciała spadły w fosę, trzy głowy w misiurkach potoczyły się pod kolana klęczącego rycerza. Wówczas, choć piekło zawrzało na ziemi,
niebo otworzyło się nad panem Longinem, skrzydła urosły mu u ramion, chóry anielskie rozśpiewały mu się w piersi i był jakoby wniebowzięty, i walczył jak we śnie,
i cięcia jego miecza były jakby modlitwą dziękczynną.
... Straszliwy z waści sartor! – mówiła szlachta. – Wiedzieliśmy o tobie, żeś dobry kawaler, ale takiego ciosu mogliby i starożytni pozazdrościć, bo i najgrzeczniejszy kat
lepiej nie potrafi. I wszyscy ściskali dłonie pana Longina, a on stał ze spuszczonymi oczyma, promienny, słodki – zawstydzony jako panna przed ślubem i mówił, jakby się
tłumacząc: -Ustawili się dobrze. Próbowano następnie miecza, ale, że to był krzyżacki dwuręczny koncerz, nikt nie mógł nim swobodnie poruszać.
	Ostanie chwile życia Longina
... Na widok łuków i strzał wysypywanych z kołczanów pod nogi poznał i pan Podbipięta, że zbliża się godzina śmierci, i rozpoczął litanię do Najświętszej Panny. Uczyniło
się cicho. Tłumy zatrzymały dech, oczekując co się stanie. Pierwsza strzała świsnęła, gdy pan Longinus mówił: “Matko Odkupiciela!” – i obtarła mu skroń. Druga strzała
świsnęła, gdy pan Longinus mówił: “Panno wsławiona!” – i utkwiła mu w ramieniu. Słowa litanii zmieszały się ze świstem strzał. I gdy pan Longinus powiedział: “Gwiazdo
zaranna!” – już strzały tkwiły mu w ramionach, w boku, w nogach... Krew ze skroni zalewała mu oczy i widział już – jak przez mgłę – łąkę, Tatarów, nie słyszał już świstu
strzał. Czuł, że słabnie, że nogi chwieją się pod nim, głowa opada mu na piersi... na koniec ukląkł. Potem, na wpół już z jękiem, powiedział pan Longinus: “Królowo
Anielska!” – i to były jego ostatnie słowa na ziemi. Aniołowie niebiescy wzięli jego duszę i położyli ją jako perłę jasną u nóg “Królowej Anielskiej”. 

 

 

 

 Do góry

 

 W dół