W Rafie i okolicznych wsiach mieszkało obok Polaków dużo Niemców. Po wrześniu 1939 Niemcy pragnęli rozprawić się z sąsiadami, zwłaszcza z tymi którzy byli nieprzychylnie ustosunkowaniu do żądań niemieckich. Rozpoczęły się aresztowania i krwawe porachunki. Część aresztowanych zamordowano zaraz po aresztowaniu. Znane są takie dwa miejsca. Jedno znajduje się w lesie niedaleko drogi z Rafy do Czemlewa, drugie też w lesie koło jeziora Trzcinka. Opis miejsca egzekucji w lesie Janowo Jadąc drogą leśną z Dąbrowy w kierunku Rafy należy wybrać lewą drogę aż do następnej poprzecznej, która prowadzi z Rafy do Pnia. Tą drogą jechać dalej około 110 m. skręcając po raz trzeci w lewo lekko pod górę. Tu w odległości 57 m. pośród sosen, w odległości 18 m. jest głęboki dół po ekshumacji zwłok. Tuż przy dole, na korze starej sosny wyryty jest krzyż. Krzyż wyrył mieszkaniec Rafy Zając zorientowawszy się, że to miejsce zbrodni i wspólny grób mieszkańców Rafy. Poprzedniego dnia słychać było około godziny 22.30 osiem strzałów oddanych do ofiar. W 1945 roku ekshumowano zwłoki, które zidentyfikowano. Byli to: Jan Brucki, ZygmuntBieńkowski, Jan Rzemek. Drugie miejsce egzekucji w Rafie to las nad jeziorem zwanym Trzcinka względnie Skrzynka. Tu miejscowy Selbstschutz, między jeziorem a wzniesieniem tuz za droga dokonywał swych mordów przez strzał w tył głowy, względnie mordowano kolbami karabinów. Słyszano strzały i krzyki mordowanych, lecz nikt nie zdołał stad zbiec lub ustalić miejsce zbrodni. Miejscowi Niemcy starannie maskowali miejsce dokonywanych przez siebie zbrodni, a potem przez pewien czas teren obstawiony był przez niemieckie posterunki Selbstschutzu. Ustalono ponad wszelką wątpliwość, że nad Trzcinką zamordowano następujących mieszkańców Rafy: FeliksRzemek, Jan Wigienka, Józef Nowak, Pawski, Turbacz, Lewandowski. Dokładna liczba zamordowanych nad jeziorem nie została nigdy ustalona. Istnieje przypuszczenie, iż liczba ofiar była większa. Grobów nie znaleziono. Oto zeznania mieszkańców Rafy, którzy relacjonowali przed prokuratorem wydarzenia z 1939 r. Protokół nr 13 z 18 sierpnia 1945. Stefania Zysman, 24 lata, urodzona 15 lutego 1921 r. mężatka zeznała, że 23 października 1939 r. około godziny 21.30 pod ich dom przybyło dużo uzbrojonych w karabiny Niemców (około 40-tu) żądając otwarcia drzwi mieszkania Jana Rzemka. “Drzwi otworzył będący u nas Antoni Janowski, kolega Jana Rzemka i Zygmunt Bienkowski ze Słończa. Jako pierwszy wszedł Edmund Kruszyński, skierował się do Antoniego Janowskiego, każąc mu podnieść ręce do góry .Janowski na powyższy rozkaz nie zareagował, na co do mieszkania weszli Niemcy z Selbstschutzu: Rudolf Lorenc, Helmut Fritz, Otto Fleiger, którzy na plecach mieli plecak pełen sznurów do wiązania ofiar. Antoni Janowski i Zygmunt Bieńkowski zostali sznurami skrępowani i wyprowadzeni na podwórze. Bieńkowskiego wyprowadził trzymając na sznurku Edmund Kruszyński, a OttoF leiger wyprowadził na uwięzi Antoniego Janowskiego. Idąc z oprawcami Z. Bieńkowski pożegnał nas słowami: zostańcie z Bogiem, bo już się pewno nie zobaczymy. Wychodząc E. Kruszyński zagroził nam, że jak kto się tylko z domu ruszy to zastrzeli jak psa. Od tego czasu ślad po Z. Bieńkowskim i A. Janowskimz aginął, aż dopiero 5 sierpnia 1945 r. po odnalezieniu grobów Polaków, po częściowym odkopaniu, na podstawie znalezionych przedmiotów należących do Antoniego Janowskiego stwierdzić mogę, że został wraz z innymi sąsiadami pochowany we wspólnym grobie.” Podpisała Stefania Zysman, z domu Rzemek. Inne zeznania – nr 26 z dnia 18 sierpnia 1945 r. zeznawała Albina Nowak –wdowa ur.23 marca 1908 r. “23 października 1939 r. około 22.00 usłyszałam pukanie do drzwi. Na pytanie mego męża Józefa Nowaka odpowiedział z za drzwi – Józef wyjdźt ylko prędko, to ja Pankratz. Mąż leżał już w łóżku, wstał wyszedł przed dom i już nie wrócił. Po 10 minutach weszło dwóch uzbrojonych w karabiny mężczyzn. Jeden z nich to Helmut Beiger, drugiego nie poznałam, gdyż miał kołnierz odkurtki podniesiony zakrywający niemal całą twarz i okulary. Otworzyli szafę –zabrali skórzaną kurtkę męża Józefa i chcieli wychodzić, co widząc zastąpiłam mu drogę pytając Beigera – po co bierzecie. Odpowiedzieli, że Józef pójdzie znami ale zaraz wróci, poczem wyszli trzaskając drzwiami od zewnątrz. O tym jak było dalej dowiedziałam się od brata mego ukrywającego się w tym czasie w stodole, który przez dziurę w desce wszystko obserwował. Męża mego związano. Wdniu następnym z rana udałam się do Ericka Patkratza dowiedzieć się co się dzieje z mężem. Odpowiedział, że na to wywołałem go na podwórze, żeby twoje szczury (w domyśle dzieci) nie robiły hałasu, a ty idź stąd natychmiast, bo będzie z tobą źle, po czym odepchnął mnie od siebie tak silnie, że się przewróciłam. Z tym płaczem powróciłam do domu będąc pewna, że go zamordowano. Obecnie czekam na odkrycie grobów mając nadzieję na znalezienie zwłok męża. Podpisała AlbinaNowak”. Nie doczekała się, bo grobów koło jeziora Trzcinka nie udało się odnaleźć. Las zabrał na wieki tajemnicę. W sprawie drugiego Rzemka – Feliksa zeznawała 14 sierpnia 1945 r. wdowa i żona Anna Rzemek. “W dniu 23 października przybył do mieszkania Rzemków w Rafie Willy Fritz. Zaczął dopytywać się o brata Jana Rzemka i jego miejsce pobytu. Oswiadczyłam, że nie znam. Kazał ubrać się mężowi i wyprowadził. Z podwórza słyszałam słowa męża: Panowie, proszę mnie niewiązać, bo nie będę uciekać. Na podwórzu było jeszcze kilku Niemców, którychnie znałam.” Od tego czasu wszelki ślad zaginął. Po jakimś czasie wróciłam do Rafy celem odszukania męża. O śmierci męża zostałam zawiadomiona 28 września1944 w języku niemieckim, że został zabity w czasie ucieczki. Dopiero po wojnie, 5 sierpnia 1945 r. wrócił z wywózki Józef Wojtan, mieszkaniec Słończa Dolnego, który oświadczył że już w 1939 roku znalazł miejsce pomordowania Polaków przez Niemców, ale ze względu na wywózkę do Limanowej nie miał sposobności zawiadomić. Udałam się do Bronisława Sandowskiego i Wojtana, i na miejscu wskazanym kopałam. Na głębokości 1,20 m. zaczęły ukazywać się kości, kawałek płótna szarego i włosów. Był portfel, w którym była zapalniczka do lampy karbidowej, kieszonkowy zegarek, figurka św. Antoniego i 2 niemieckie marki, lustro owalne i 20 groszy polskich. Na podstawie tych przedmiotów stwierdziłam, że są to przedmioty Antoniego Janowskiego z Rafy, zabitego 23października 1939 r. Na tym skończyliśmy kopanie zostawiając dalsze dochodzenie komisji śledczej. Podpisała Anna Rzemek.” W tej samej sprawie w protokóle nr 36 zeznawał Ryszard Rzemek, ur. 17 września 1922 r. Zeznał: “ W niedzielę 5 sierpnia 1945 r. udałem się z Janem Pawskim, synem zamordowanego i Franciszkiem Bieńkowskim, którzy dowiedzieli się od leśniczego o grobach pomordowanych w reptowskim lesie. W miejscu wskazanym przez gajowego zaczęliśmy kopać i na 1,20m. natrafiliśmy na kości i strzępy odzieży. Zostawiliśmy to i powiadomiliśmyKomisję Śledczą.” Podpisał Ryszard Rzemek. W protokole nr 43 z dnia 5 września1945 r. znajdują się zeznania Anastazji Wigienkowej, ur. 1 października 1902 r. zamieszkałej w Bieńkówce. Zeznała, że 23 października 1939 r. około 22.00 przybyło sześciu uzbrojonych Niemców i kazali Janowi Wigience natychmiast ubrać się i iść z nimi. Wśród oprawców byli: Boldt, Fritz Hubert i Fritz Wilhelm, Rynas, Kruszyński i Faust Nolik. Po wyprowadzeniu męża na podwórze związano go i udal isię następnie w kierunku Rafy. Po 20 minutach usłyszeli strzały, na co wyszli przed zabudowania. “W dniu następnym szukaliśmy zwłok męża sądząc, że zostałz abity. Nie znaleźliśmy żadnych śladów. Po odnalezieniu grobów uległam nadziei,że mój mąż tam się znajduje”. PS. Grobu zamordowanego nie znaleziono, byłza bity koło jeziora Skrzynka (Trzcinka). Ostatni z zachowanych protokółów to zeznania Władysławy Bienkowskiej, lat 27 z dnia 18 sierpnia 1945r.: ”W dniu 1 listopada 1939 r. o 9 wieczorem pod okno przybyło 6 osób uzbrojonych. Otwierać drzwi – wołali. Drzwi otworzyła sistra Monika. Pierwszy wszedł Otto Fleiger, po nim Beiger, Rudolf Lerenz, Rynas, Boldt i Edmund Kruszyński. Brat Władysław leżał w łóżku. Wyprowadzili go na podwórze, związali i przeprowadzali. Ja płacząc chciałam udać się za nimi, na co Otto Fleiger zamierzył się kolbą chcąc uderzyć w twarz – zastrzelę jak psa jeśli nie wrócę do domu. Pozostali zabrali brata i ślad zaginął. Po tygodniu przyszli ponownie Rudolf Lorenz, Helmut Fritz, Erwin Wolnik ze Słończa i pytali, gdzie jest brat Władysław, na co matka Franciszka odpowiedziała: “powinniście lepiej wiedzieć,bo zabiliście go”. Za te słowa matka została dodatkowo pobita przez LorenzaRudolfa, potem odgrażali się, że jeszcze ich popamiętamy. Zemstę ich odczuliśmypo 3 tygodniach. Zostaliśmy wysiedleni i umieszczeni w lagrze roboczym wAnklam. Obecnie czekamy na ekshumację grobów.” Podpisała Władysława Bieńkowska.Grobu nie odnaleziono. Według protokółów czynnymi członkami Selbstschutzu w Rafie byli: 1. Otto Fleiger 2. Helmut Beiger 3. Rudolf Lorenz 4. ? Rynas 5. ? Boldt 6. Edmund Kruszyński 7. Wilhelm (Helmut)Fritz 8. Hubert Fritz 9. Erwin Wolnik 10. Faust Nolik 11. Erich Pankratz 12. ? Golnik Autor: Jerzy Świetlik |