W przyszłym roku przypada 110 rocznica objęci probostwa w Czarżu przez Piotra Żurawskiego. Zastąpił poprzednika Nikodema Kowalskiego, proboszcza w Czarżu w latach 1887 – 1892. Piotr Żurawski urodził się 28 kwietnia 1857 r. w Gościeradzu koło Koronowa. Wieś ta należała do parafii we Wtelnie. Ojciec jego Jakub Żurawski był przez 50 lat nauczycielem. Znany był ze swej szlachetności i dobroczynności. Urodził się w roku 1826 w Gościeradzu, ożenił się z córką miejscowego gospodarza Joanną Elżbietą, ur. 23 sierpnia 1836 r. Ślub zawarli 19 listopada 1850 r. w kościele we Wtelnie. Młoda panna miała dopiero 14 lat i 9 miesięcy, więc na obecne czasy zupełnie nie do zaakceptowania. Stanowili wzorowe małżeństwo. Doczekali się licznego potomstwa: Marianna, ur. w 1854 r., Piotr 1857 r. (nasz bohater), Andrzej 1859 r., Antoni 1862 r., Jan 1870 r., Marian 1873 r., Weronika i Leokadia. Piotr ukończył najpierw szkołę elementarną w Gościeradzu, gdzie ojciec był kierownikiem. Od 1871 r. kształcił się w ośmioletnim gimnazjum w Chojnicach (tyle trwała naukagimnazjalna). Tam otrzymał stypendium z Towarzystwa Pomocy Naukowych (TPN) dla polskiej młodzieży z Prus Zachodnich. Siedzibą TPN było Chełmno. Ojciec, jako nauczyciel szkoły elementarnej, pobierał szczupłe dochody, nie pozwalające wykształcić wszystkich synów i córek. Świadectwo dojrzałości uzyskał Piotr Żurawski w 1879 r. Uzyskał dobrą lokatę na końcowym egzaminie, która była rezultatem pilności i obowiązkowości. Otrzymane stypendium uwolniło go od trosk bytowych. Ówczesny biskup pelpliński Marwisz wysłał go na studia teologiczne do Wrocławia, ponieważ Seminarium Duchowne w Pelplinie było zamknięte. Następnie udał się do Mnichowa – Monachium Freising razem z Mantheyem i Teitzem, późniejszym dyrektorem Seminarium Nauczycielskiego w Grudziądzu. Święcenia kapłańskie otrzymał 29 czerwca 1883 r. Powrócił do domu rodzinnego w Gościeradzu, ponieważ według ówczesnych praw zwanych majowymi, w Prusach nie wolno było obsadzać młodymi księżmi. Przez jakiś czas odprawiał nabożeństwa we Wtelnie. Potem za pośrednictwem księdza kanonika Neubaura otrzymał pracę w Tucholi. Po ustapieniu “kulturkamfu” ksiądz biskup Marwitz ustanowił go wikarym w Grucznie, nastepnie w Kamieniu, potem nauczycielem religii przy gimnazjum w Starogardzie, gdzie pracował przez sześć lat. Później pracował przez rok jako wikary w Borzyszkowie, a po upływie roku ksiądz biskup Redner mianował go administratorem w Czarżu, a od czerwca 1985 r. proboszczem tej parafii. Zajął się cichą pracą kapłańską, nie zawsze należycie ocenianą przez ludzi. Za jego staraniem odnowiono i upiększono kościół parafialny w Czarżu, sprawione zostały ornaty, kapy, monstrancje i inne paramenta kościelne. Potem stanęła plebania i inne budynki proboszczowskie. W tym czasie patronem-koletorem kościoła w Czarżu byli właściciele majętności Gzin. W latach 1886 – 1902 właścicielami Gzina byli Teodor i Ernest Poeppel, a od 1902 do 1923 roku Teodor Ortmann. Dzieki zabiegom proboszcza Piotra Żurawskiego wyegzekwował od koletora finansowanie budowy plebani i budynków gospodarczych. Podniósł kulturę zapiaszczonej i nieurodzajnej ziemi kościelnej w folwarku plebańskim na Słończu. W latach od 1903 do 1912był członkiem Towarzystwa Naukowego w Toruniu. Cztery lata przed śmiercią zapadł na zdrowiu. Chorobę znosił cierpliwie i pokornie. Zmarł 6 listopada 1913 roku. W ówczesnej prasie regionalnej – Gazecie Toruńskiej nr 261 z 1913 r. i Dzienniku Bydgoskim nr 267 ukazały się relacje z pogrzebu. Oto najważniejsze fragmenty: Na pogrzeb przyjechało 22 księży, między innymi także kilku z czasów starogardzkich. W niedzielę 9 listopada 1913 r. była eksportacja zwłok z plebani do kościoła, gdzie po odśpiewaniu modlitw żałobnych we wzruszających słowach przemówił ks. wikary Józef Wysiński z Torunia (późniejszy prałat bazyliki św. Jana od 1923 r.), wyjaśniając znaczenie kapłana dla każdego człowieka, szczególnie dla parafian. Nazajutrz przemówił, po odprawionej sumie żałobnej ks. proboszcz Gosk z Czarnowa wskazując na zacność stanu kapłańskiego i pocieszając braci i siostry nieboszczyka. Nad grobem przemówił jego uczeń ks. Aleksander Świeczkowski, którego zmarły szczególnie lubił, żegnając tymi słowami: “Zebraliśmy się dzisiaj w tym świętym miejscu, aby pochować zwłoki ks. proboszcza Piotra Żurawskiego. Nie może on się już z Wami pożegnać, bo skostniały leży w trumnie, lecz w Jego imieniu to czynię i dziękuję Wam wszystkim obecnym za ostatnią mu daną przysługę. Szczególnie dziękuję Wam bracia kapłani, żeście tak licznie na pogrzeb przybyli. Dziękuję też tobie siostro Weroniko, żeś mnie z tak wielką cierpliwością pielęgnowała, dziękuję ci za te noce które przy łożu mym przekoczowywałaś i za wszystkie pocieszenia i starania o mnie. Dziękuję też tobie kochana siostro Leokadio za te codzienne komunie św. które żeś za mnie ofiarowała. Dziękuje też Wam wszyscy bracia i siostry za waszą miłość i przywiązanie. Zostańcie z Bogiem wszyscy, którzy u grobu mego stoicie, mianowicie wy kochani bracia i siostry i wy bracia kapłani, zostańcie z Bogiem. Ty kościele święty, w którym przez 18 lat sprawowałem urząd kapłański, zostań z Bogiem ty domie kochany, w którym mieszkałem, zostań z Bogiem cała parafio, której pasterzem biskup i arcykapłan Jezus Chrystus mnie uczynił. Zostańcie z Bogiem nareszcie Wy, którzy z daleka przybyliście aby mi oddać ostatnią przysługę”. Autor: Jerzy Świetlik |