część 4 Potocznie ludzie pytają który to z synów Joachima ten dobry czy ten zły. Artykuł niniejszy będzie o tym złym. Albrecht, syn z małżeństwa z Bnińską jest prawnie uznanym dzieckiem i jako najstarszy dziedzicem dóbr. Joachim zamierzał uczynić swym głównym spadkobiercą i panem na Ostromecku młodszego syna Ludolfa, zrodzonego także z Bnińskiej, ale już po epizodzie argentyńskim, w Berlinie w roku 1910. Albrecht Werner von Alvensleben, zwany też Tito (mały służył w 18 pułku ułanów polskich w Grudziądzu. Obydwaj synowie rośli bez matki, znajdując jednak pewne oparcie w rodzinie ostromeckiego pastora Mertnera. Albrecht ożenił się z córką właściciela majątku Sławkowo w powiecie toruńskim Dagmarą Kries. Intercyza ślubna zabezpieczała interesy Dagmary na majątku sumą 50 tys. zł w złocie. Oprócz tego małżonka wniosła w posagu 10 akcji cukrowni w Chełmży po 6 tys. zł każda i mieszkanie z urządzeniem. Ciekawostką jest, że intercyzę sporządzili w języku niemieckim oświadczając notariuszowi nieprawdę, iż obojenie nie znają języka polskiego. Majątek Sławkowo stał się miejscem ćwiczeń, a następnie punktem koncentracji niemieckich oddziałów dywersyjnych. Pod wpływem niemieckich teściów i w atmosferze antypolskiej Albrecht staje na stanowisku antypolskim. Od 1933 roku występował przed sądem w Poznaniu o ubezwłasnowolnienie dotychczasowego ordynata w Ostromecku i ustalenie kurateli nad ojcem. Jako argumentu używał zadłużenie majątku. Racji ojca bronił adwokat Chrzanowski, zabity przez Niemców w czasie II wojny światowej. Sąd wyznaczył kuratora w osobie dr Kazimierza Esdern-Tempskiego z Bydgoszczy, który badał sprawę zarządzania dobrami ostromeckimi od 28 lipca 1933 do 10 grudnia 1934, po czym oddalił niepokoje Albrechta jako bezzasadne. Przedwczesny pretendent do tytułu ordynata nie ustawał jednak w swych działaniach sądowych. Wprost prześladował ojca uniemożliwiając transakcje handlowe i nasyłając kontrole. W 1935 r.wznowił proces sądowy przeciwko Joachimowi Martinowi w Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu. Proponował na kuratora ordynacji ostromeckiej swego teścia, hakatystę niemieckiego. I znowu przez rok Ostromecko objęte było sądową kuratelą, ponownie też zdjętą po tym czasie. W1939 roku młody Alvensleben kolejny raz zakłada sprawę sądową w Poznaniu, której nie kończy z powodu wybuchu wojny. Niestrudzony w zabiegach o ordynację 3 września 1939 r. przybył do siedziby rodzinnej wraz z generałem SS Ludolfem von Alvenslebenem. Uzbrojony w oddział wojska i dokument eksmisyjny, podpisany przez najwyższe władze SS. Nareszcie osiągnął swój cel – Joachim Alvensleben jako polski obywatel oraz jego majątek były odtąd do dyspozycji okupanta. Joachim Alvensleben miał polski paszport, polskie dokumenty, był lojalnym obywatelem polskim, uczciwym ziemianinem. Nie zapisał się do żadnej organizacji niemieckiej. Duchowy związek z młodym państwem polskim wyraził wprost manifestacyjnie, stawiając we wsi Pomnik Wolności w 10-lecie uzyskania niepodległości. Z życiorysu napisanego przez Albrechta Alvenslebena – Tito dowiadujemy się, że od 20 sierpnia 1939 r.do 10 stycznia 1940 służył w SS Totenkopfverband, działając do 15 września 1939r. w SS Heimwehr Danzig, a po tej dacie w Selbstschutzu na Pomorzu. Nie zrobił kariery wojskowej w SS. Zaczął od podoficerskiej rangi Oberschurführera przez krótki czas walczył na froncie wschodnim, po czym lizał się z ran w szpitalu wojskowym w Warszawie awansując już do oficerskiej rangi SS Obersturmführera. Kiedy jednak śniły mu się wyższe rangi, krzyże żelazne, liście dębowe i brylanty od Hitlera, otrzymał w Warszawie straszliwy cios. Wydział personalny w Reichsführung SS przeanalizował jego życiorys i uzyskał aprobatę Himlera dla następującego postanowienia: wyrzucić natychmiast z SS, pozbawić stopni i odznaczeń, ponieważ Albrecht von Alvensleben miał matkę Polkę, a jego ojcem nie był graf Joachim von Alvensleben lecz jakiś hiszpański profesor, zatem w wyniku tego nie może udowodnić ani jednej kropli krwi niemieckiej. Na wieść o uwięzieniu eks męża w Dachau matka Albrechta zdecydowała się sądownie ujawnić, że jest on bastardem zrodzonym z ojca pochodzenia argentyńskiego. Oświadczenie to pozwoliło na wszczęcie starań o uwolnienie hrabiego z obozu. Oznaczało to wykluczenie Albrechta z rodziny Alvenslebenów. Powrócił on do nazwiska swego rodzonego ojca Rodriguez. Sytuację Albrechta pogorszył domysł, czy też wymysł, że jego prawdziwy ojciec był żydowskiego pochodzenia. Zbrodniarz wojenny Albrecht Werner zwany też Tito był dowódcą Selbstschutzu w gminie Dąbrowa Chełmińska. Brał osobisty udział w morderstwach mieszkańców Ostromecka. Jego oddział zamordował przeszło 60 mieszkańców gminy znanych z imienia i nazwiska. O tych morderstwach będzie mowa w następnych artykułach. Ostatecznie z wojska niemieckiego został zwolniony 4 lipca 1944 r. Przebywał potem w Ostromecku. Władze niemieckie ustanowiły nad ordynacją kuratora, tzw. Treuhandlera. Był nim Karol Antoni Falkenheim z Halerowa koło Grudziądza, niegdyś biorący udział w działalności Selbstschutzu pod dowództwem Albrechta Wernera, czyli swego dawnego kolegę z SS. W dniu 3 września 1943 r. żona jego Dagmara przekazała władzom SS dokumenty dotyczące rodziny i majątku. Pod koniec wojny wywożono do Niemiec cenniejsze przedmioty jak meble gdańskie, naczynia, obrazy. Są poszlaki, że Albrecht brał udział w przygotowaniach do wysadzenia mostu fordońskiego. Ewakuował się z żoną i dziećmi jednym z ostatnich samochodów, który przejechał most fordoński przed wysadzeniem. Po wojnie został zaocznie postawiony przed polskim wymiarem sprawiedliwości z oskarżenia o zbrodnie wojenne. Osądzony i skazany na karę śmierci, niestety zaocznie, przez Sąd Okręgowy w Toruniu. Akt oskarżenia zarzucał mu: 1. Udział w Selbstschutzu w charakterze komendanta grupy w Ostromecku od września 1939 do końca 1939 roku. 2. W czasie wojny 1939 – 1945 przynależność do zbrodniczej organizacji SS 3. Spędzenie Polaków we wrześniu na miejsce straceń, branie w nich udziału oraz dokonanie bezpośrednio i osobiście mordu na Janie Raszeji i Franciszku Śmiglewskim. 4. Znęcanie się we wrześniu 1939 r. nad Polakami i branie zakładników. Jako zarzut dodatkowy postawiono zesłanie do obozu koncentracyjnego w Dachau własnego ojca. Władze amerykańskie nie wydały go w ręce sprawiedliwości w Polsce. Zmarł około 1965 r. w Republice Federalnej Niemiec w Zelle, gdzie mieszkał po wojnie, ponownie jako Alvensleben, ponieważ jeden z klanu Alvenslebenów usynowił go. Według niesprawdzonych wiadomości zginął zastrzelony przez nieznanego sprawcę. Autor: Jerzy Świetlik |