|
♦ ♦ ♦ Wielkanoc 2011 ♦ ♦ ♦
Powracamy do źródeł, płynąc pod prąd.
Tylko tam możemy odnaleźć sens początku.
To jest potrzebne, do tego, żeby stanąć w prawdzie
wobec swoich słabości.
Tylko człowiek, który ma wiedzę o zmarnowanych szansach
jest w stanie prawdziwie żałować.
Wielki Post,
to czas naszych osobistych rozrachunków ze sobą.
Wielki Post, to miejsce spotkania z winą.
Wielki Post, to Jezus w godzinie konania,
Wielki Post, to oczekiwanie na odkrycie nadziei.
Niech ten czas będzie dla każdego szansą
na spełnienie pragnień serca.
Dajmy tę szansę sobie i drugiemu człowiekowi.
Może to będzie wybaczenie,
może nowe spojrzenie na drugiego,
oddanie połowy płaszcza,
kawałek spokojnie przeżytego dnia,
pozbawiona egocentryzmu chwila uwagi
poświęcona innym.
***
Gorzkie Żale przybywajcie, serca nasze przenikajcie…
|
|
♦ ♦ ♦ Zwyczaje popielcowe ♦ ♦ ♦
Środa Popielcowa – początek Wielkiego Postu – to we wszystkich krajach katolickich dzień refleksji i skupienia.
Nie wszędzie jednak przebiega on tak samo jak w Polsce. Tam gdzie dawne tradycje są szczególnie trwałe,
przed obowiązującym wszędzie obrzędem posypywania głowy popiołem kultywuje się zwyczaje dla nas egzotyczne.
Chyba najbardziej popularnym z tych zwyczajów jest pogrzeb sardynki w Hiszpanii. Szczególnie dla nas egzotyczne
są zwyczaje krajów Ameryki Łacińskiej, gdzie tradycje katolickie zmieszały się z prekolonialnymi. U nas karnawał kończy się
we wtorek tzw. śledzikiem. Znacznie bardziej spektakularne formy zwyczaj ten przyjmuje w Hiszpanii. W Środę Popielcową
wierni zanim udadzą się do kościoła by posypać głowy popiołem biorą udział w „entierro de la sardina” – pogrzebie sardynki.
Odbywa się on w wielu miejscowościach w różnych regionach Hiszpanii. Pogrzeb sardynki wiąże się oczywiście
z tym, że dawniej podczas całego Wielkiego Postu nie spożywano mięsa. Jedzono za to bardzo dużo ryb. „Żałobnicy” „litują się”
więc nad ich losem. Ogromnej wielkości (czasem nawet rozmiarów rekina z filmu „Szczęki”) sardynkę ze szmat i papieru obwozi
się ulicami miejscowości w niby żałobnym kondukcie. Wielu „żałobników” ubranych jest w czarne stroje. Kobiety głośno zawodzą
nad losem biednej sardynki. Na koniec kukłę się podpala lub (rzadziej) topi w rzece. Uroczystość często kończy pokaz ogni sztucznych.
Dopiero wieczorem zaczyna się okres refleksji i skupienia.
W krajach pozostających pod wpływem kultury hiszpańskiej odbywają się podobne uroczystości.
W Ica – jednym z regionów Peru w Środę Popielcową organizuje się „entierro del violin” – pogrzeb skrzypiec.
Ma on symbolizować zakończenie karnawału i rozpoczęcie Wielkiego Postu.
Tikancha
W Boliwii, gdzie większość mieszkańców to Indianie, zachowała się nieco szokująca dla Europejczyka tradycja mieszania
katolicyzmu z dawnymi pogańskimi kultami animistycznymi. Najbardziej widoczne jest to w Andach, zwłaszcza w największym
górniczym ośrodku Boliwii – mieście Oruro. Etnografowie boliwijscy dowodzą, że tamtejsze tradycyjne wierzenia przetrwały 2000 lat.
Pod wpływem hiszpańskich kolonizatorów zostały połączone z katolicyzmem, tworząc swoisty fenomen kulturowy.
Zastanawiając się nad nim pamiętajmy, że zapewne równie egzotycznie musiał wyglądać katolicyzm w Polsce za pierwszych Piastów.
Oruro ma swoją świętą patronkę – Virgen del Socavón – co można przetłumaczyć jako Matka Boża ze Sztolni.
Kopalnie w tym mieście wyglądają tak samo jak 500 lat temu, są to płytkie kopalnie odkrywkowe.
Mentalność górników też wydaje się archaiczna. Przed przybyciem Hiszpanów czcili oni boga o imieniu TIW – stwórcę i opiekuna.
Hiszpańscy misjonarze nie potrafili wykorzenić jego kultu, choć próbowali utożsamić go z diabłem.
Obecnie TIW przybrał imię Tio (po hiszpańsku – wujek, ale tego słowa używa się też w odniesieniu do starszego,
doświadczonego mężczyzny). Uważany jest przez mieszkańców Oruro za dobrego diabła, który pokutując za swoje grzechy
stał się wiernym sługą Matki Bożej – Virgen del Socavón. Przed wejściami do sztolni kopalnianych stoją figury przedstawiające Tio.
Górnicy, aby zapewnić sobie bezpieczną pracę, składają mu ofiary – kładą obok niego np. papierosy.
Najbardziej spektakularną „prezentacją” oryginalnych boliwijskich wierzeń i zwyczajów jest karnawał w Oruro,
na który przybywa aż 400 tysięcy ludzi z kraju i zagranicy. Środa Popielcowa jest zakończeniem i jednocześnie zwieńczeniem
karnawału w Oruro. Poza obrzędem posypywania głów popiołem w kościele, ludzie spryskują napojami alkoholowymi ulice,
prosząc Boga i pośredniczącego w kontakcie z Bogiem bożka Tio o lepszy los. Powszechny jest też zwyczaj przyozdabiania
wówczas miejsc pracy oraz obwiązywania karnawałowymi serpentynami narzędzi pracy, zwany w języku miejscowych Indian „tikancha”.
|